wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 8


(piosenka)

        Po chwili, uświadomiłam sobie co ja tak naprawdę robię. Stoję ciało  przy ciele, mam złączone usta z ustami, złączony język z językiem.. a z kim? Moim przyjacielem, ''bratem'' i chłopakiem mojej jedynej i najwspanialszej przyjaciółki. 
      
       Szybko odskoczyłam od Zayna. Dobrze wiedziałam, że Perrie znienawidzi mnie za to, a mój stosunek z Malikiem znacznie się pogorszy. Ciągle patrzyłam na chłopaka i z wzajemnością. Mój oddech był tak ciężki i niestabilny, gdybym przebiegła kilkunastokilometrowy maraton. Wpatrywałam się w te jego błyszczące, czekoladowe źrenice. Były takie idealne. Starałam dopatrzeć się w nich jakiejś emocji, lecz nie potrafiłam. Nie umiałam w tym momencie skupić się na czymś innym niż jego twarz. Te perfekcyjne czerwone usta, ten nos... - No ja pierdole! Jestem idiotką! - pomyślałam i natychmiast się ogarnęłam.
Przełknęłam głośno ślinę i odwróciłam się o 180 stopni, próbując uciec, może zapomnieć? Ale to było takie przyjemne, takie wspaniałe, więc dlaczego rezygnować z tego wspomnienia?

      - Dracy, zaczekaj! - mulat złapał mnie za rękę, a ja znowu stałam z nim twarzą w twarz. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, a on przyciągnął mnie jeszcze bardziej w swoją stronę.
      - Tak po prostu chcesz teraz wyjść? Przecież to chyba coś znaczyło?
      - Zayn, proszę cię.. - Zaczęłam łamiącym się głosem, myśląc wciąż o Perrs.
      - O co ty mnie prosisz? No powiedz, nic dla ciebie to nie znaczy? - wciąż mnie męczył.
      - Nie Zayn, to ty mi powiedz, przecież kochasz Perrie, jak sobie to wyobrażasz? - Nie wiem czy dobrze zrobiłam pytając się o to, ale musiałam. Musiałam wiedzieć czy ja... czy ja to tylko taka przygoda?
      I stało się to czego się obawiałam. Chłopak zamiast powiedzieć: kocham tylko ciebie, Dracy, umilkł. Opuścił głowę, a swoje już nie tak cudowne źrenice jak jeszcze kilka minut temu, wlepił w czubki swoich trampek. Łzy mimowolnie napłynęły mi do oczu. Po chwili ściekały już po rozgrzanych policzkach.
Szybko wybiegłam z ''tarasu''. Odwróciłam się jeszcze na sekundę z niedowierzaniem kręcąc głową. - On, chłopak mi najbliższy... Jak on mógł mi to zrobić? Dlaczego? Nigdy nie pomyślałabym, że jest taki... Nie dość, że krzywdzi swoją dziewczynę to jeszcze mnie. A mówił, że mogę zawsze na niego liczyć, że wszystko będzie dobrze, ułoży się... Wiem, iż był pijany, naćpany, ale takich rzeczy się nie robi. - Siadając pod zimną ścianą, wybuchłam płaczem - zwątpiłam w ludzi, zwątpiłam, że coś ma jeszcze sens.

      - Nie, Dracy! Zaczekaj, nie odchodź! - zauważyłam, że mulat w jednej sekundzie znalazł się tuż przede mną .
      - O co jeszcze ci chodzi Zayn? Nie dość ci...
      - Ciebie? Nigdy! - podniosłam głowę i znów spojrzałam mu w oczy. Były zaszklone od słonych łez. W tym momencie nie widziałam w nich pustki, dostrzegłam rozżalenie wymieszane z miłością, a jednocześnie strachem i pożądaniem.
     - Sam powiedziałeś, że kochasz Perrs - wydukałam przez płacz.
     - Nie powiedziałem... To ty stwierdziłaś, że darzę ją tym uczuciem.
     - A więc to... ten pocałunek, co dla ciebie znaczył? - Malik nic nie mówiąc, usiadł obok mnie, opierając się plecami o lodowatą ścianę.
     - Znaczy to... - przełknął głośno ślinę. - To, że cię kocham Dracy - potrząsnęłam na te słowa z niedowierzeniem głowom. Może tylko się przesłyszałam, może to tylko moja chora i bujna wyobraźnia? Czy on naprawdę to powiedział... ''kocham cię''...
     - Tak, kocham cię.
     - Ale Perrie...
     - Przestań ciągle mówić mi o tej dziewczynie. Ona była tylko chwilowym zauroczeniem. Nie wydaje mi się, aby ona także mnie kochała. Wiele skurwisynów sądzi, że jestem z nią, a ona ze mną tylko dla zabawy, dla seksu.
     - Ale to nie prawda.
     - W pewnym stopniu. Po prostu oboje na początku myśleliśmy, że to love forever, ale to uczucie wygasło, już nie ma Zerrie. Teraz jest Zayn i Perrie. Dwoje obcych, oddalonych od siebie ludzi i niech tak zostanie. Nie mam zamiaru męczyć się dalej w tym chorym związku.
     - Czyli znudziła ci się jedna i od razu lecisz do drugiej - powiedziałam oburzona, wycierając dłońmi ciecz z policzek.
     - Nie, zauważyłem już dawno, że nie potrafię bez ciebie funkcjonować. Myślałem, że to przyjaźń, myślałem, że po prostu traktuję cię jak moją młodszą siostrzyczkę i dlatego to wszystko. Niedawno jednak zdałem sobie sprawę jaka ty jesteś piękna, cudowna, te twoje oczy, usta. Przy tobie nie potrafię się hamować. Moje hamulce puszczają, a ja pragnę cię. Pragnę cię z każdym dniem coraz bardziej - nie pozwalając chłopakowi na dokończenie, jakże wspaniałego wyznania, wbiłam się w te jego zmysłowe usta. Ja też nie potrafiłam... nie potrafiłam się powstrzymać. Nie chciałam ukrywać dalej tego uczucia. Nie miałam pojęcia jak to będzie, ale miałam jego, on mi wystarczy.
     
      Obudziłam się z opartą o coś głową. Podniosłam się i stwierdziłam, że było to ramie Zayna. Na samą myśl na twarzy pojawił mi się delikatny uśmiech. Nie chciałam obudzić chłopaka, więc najciszej jak potrafiłam, udałam się do pokoju, w którym spała Katy.
     - Hej mała, już nie śpisz?
     - Jest już 9, a zresztą nie mogłam tu jakoś za bardzo zasnąć - dziewczyna wstała z łóżka, podchodząc do mnie, przytuliła mnie mocno. - To co na śniadanie? - na to pytanie wybuchłam śmiechem, a Katy zrobiła minę typu ''WTF?''
    - Jak masz pieniądze to bardzo proszę idź na zakupy i zrób sobie jajeczniczkę - powiedziałam ironicznym tonem - ewentualnie udaj się do Nialla, może się czymś podzieli. Choć szczerzę wątpię.
     - A żebyś się nie zdziwiła, że pójdę - siostra wystawiła mi język, a ja zrobiłam młynek oczami. - Ym, tylko, który to Nialler? - strzeliłam peacepalm'a i głośno westchnęłam.
     - Farbowany blondyn, kurwa.
     - Okaj, okaj, ale chodź ze mną. - Ruszyłam za dziewczyną. Od razu dostrzegłam Horana. Jadł jakiegoś batona czy coś takiego. Katy chyba też go ujrzała, bo szybko podbiegła do chłopaka i zaczęła... piszczeć?
     - Co ci dziewczyno? Dobrze się czujesz?
     - Nie dziw się tak Dracy. Każda laska piszczy przecież na mój widok.
     - Tsaa, jasne. Pilnuj lepiej swojej bluzy - chłopak spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, a ja wskazałam na moją siostrę, która wpatrywała się jak do wódki, w ciuch Nialla.
     - Jezu, błagam cię, oddaj mi tą bluzę! Pożycz chociaż! (bluza Nialla)
     - Bluzę z Justinem, w życiu! Już prędzej oddał bym ci jedzenie, a każdy wie, że to jest mega wyczyn.
     - Ale daj przymierzyć! No proszę, proszę, proszę!
     - Ja pierdole Katy ogarnij się, a ty Horan pożycz jej tą zasraną bluzę - musiałam wkroczyć do akcji.
     - No ok, ok, ale może za małego całusa? - zapytał Niall, robiąc do mnie słodkie oczka. Chyba nie spodziewał się tego co właśnie się zdarzyło. Zamiast poczuć moje usta na policzku, otrzymał soczystego buziaka od mojej młodszej siostry. Chłopaka zamurowało, przybrał minę ''srającego kota'' Zaczęłam się śmiać, nie mogąc przestać.


----------

Po długiej przerwie nowy rozdział. Przepraszam za błędy, za to, że może wydawać się taki bezsensu. Po prostu ostatnio nie mam weny, przeprasza.
A i miło by było, gdybyście komentowali ;)

http://keep-it-together69.blogspot.com/ zapraszam, może być ciekawie ;) I dodam, że jestem współtwórcą tego blogu. ''swag202'' to ja ;*

http://one-direction-forever3.blogspot.com/ i mój całkiem nowy blog o 1D, zapraszam ;*

Awwww  <33